Forum Edno zżarło środu Strona Główna Edno zżarło środu
Monty Python, czyli spot the looney!
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
[17] Poeci

 
Odpowiedz do tematu    Forum Edno zżarło środu Strona Główna » Skecze Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
[17] Poeci
Autor Wiadomość
Dame Elsie
Lama



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bolton
Płeć: solniczka

Post [17] Poeci
Jak wszyscy wiedzą w każdym dom powinien być poeta, który gwarantuje szereg udogodnień. Jednak każdy powinien dokładnie przemyśleć, jaki model mu najbardziej odpowiada, aby kozyści płynące z posiadania poety były jak największe.
1. Algernon Charles Swinburne "Ogród Prozerpiny"

Od trwogi i od męki

Nadziei wolny już,

Bogom – jeśli są – dzięki

Za to, żeś wolny, złóż:

Że dni swój koniec mają,

Że zmarli nie powstają,

Że znużonych rzek falom

Schron dadzą głębie mórz.

Wtedy – ni gwiazd, ni słońca,

Ni księżycowych scen;

Ni wód nawała grzmiąca,

Ni wichru chłodny tren;

Nie wiosna i nie mglista

Jesień, nie światłość czysta:

Już tylko noc wieczysta,

Już tylko wieczny sen.

Tłumaczenie:Stanisław Barańczak

2. Percy Bysshe Sherry...znaczy się... Shelley "Oda do Wiatru Zachodniego"
I

Dziki Wietrze Zachodni, oddechu Jesieni,
Twą niewidzialną mocą martwa drzew korona
Rozbiega się jak duchy albo potępieni,

Ćma żółta, czarna, blada i wściekle czerwona,
Dotknięte epidemią niezliczone mrowie:
Niczym pasterz zaganiasz skrzydlate nasiona

Do zimowego łoża – to ziemi grobowiec
Trzyma je wszystkie w ciszy i chłodzie, jak zwłoki,
Aż kiedyś twej wiosennej, modrej siostry powiew

Obudzi śpiącej gleby życiodajne soki
(Prowadząc wdzięczne ptaki na podniebny taniec)
I wypełni barwami wzgórz szczyty i stoki:

Dziki duchu, co wszędzie dotrzeć jesteś w stanie,
Który niszczysz i chronisz, usłysz me wołanie!

II

Ty, w którego strumieniu, wśród zgiełku bałwanów,
Błąkają się samotne, rozrzucone chmury
Jak liście z drzewa Nieba albo Oceanu,

Deszczu i błyskawicy anioły: u góry
Rozpięte na niebieskim grzebieniu twej fali,
Jak rozpuszczone włosy lasu dzikiej córy,

Menady, z horyzontu niewyraźnej dali
Po wysokość zenitu, rychłej zwiastowanie
Burzy. Ty, który świece pogrzebowe palisz

Rokowi, co umiera – jego zaś się stanie
Ostatnia noc sklepieniem sepulkralnej niszy.
Co stworzy to sklepienie? Twoich starczy za nie

Oparów moc, ich ciężkiej atmosferę ciszy
Rozsadzą grad i ogień, i deszcz czarny: słyszysz?!

III

Ty, który przebudziłeś z letniego omdlenia
Sine Morze Śródziemne, co legło w tym kraju
Uśpione niejednego szmerem wód strumienia

Przy wulkanicznej wyspie nieopodal Bajów,
I zobaczyłeś we śnie pałace i mury
Drżące w zwierciadle fali żywszego rodzaju,

Które, niczym atłasy, mchów zdobią lazury
I kwiaty takie słodkie, że bezsilnie mdleją
Chcąc je przedstawić zmysły! O, ty wietrze, który

Sprawiasz, że Atlantyku płaskie wody zieją
Przepaścią, a poniżej w morskim kwieciu chowa
Się muł i suchych liści porastają knieją

Głębiny, którym głos twój melodia nie nowa,
I które drżą przed tobą: usłysz moje słowa!

IV

Gdybym był martwym liściem, który mógłbyś unieść;
Gdybym był chmurą i mógł z tobą iść w zawody;
Falą, której odbierasz dech, a która sunie

Dzięki twej sile, chociaż nie ma tej swobody,
Co ty, nieokiełznany! I nawet pędrakiem
Gdybym mógł być, jak kiedyś, choć wciąż jestem młody,

I mógł z tobą przemierzać twe niebieskie szlaki,
Jak kiedy prześcignięcie burzy, gdy nadchodzi,
Zdawało się możliwe, nigdy pomysł taki

W moich chorych marzeniach by się nie narodził.
O, unieś mnie jak falę, jak liść albo chmurę!
Padam na ciernie życia! Krwawię! Ciężar godzin

Przygniótł do ziemi kogoś, kto twą ma naturę:
Jest dziki, szybki, oczy dumnie wznosi w górę.

V

Uczyń mnie swoją lirą, choć masz już gałęzie:
Czyż nie mogą me liście opaść, jak te w lesie?
Grzmienie twoich harmonii z obu wydobędzie

Głęboki ton jesienny, niech się wszędzie niesie,
Słodki, choć smutny. Bądźże, niespokojny duchu,
Moim duchem! Mną bądźże, porywczy bezkresie!

Me martwe myśli ponad świata zawieruchą
Unieś, noszenie liści przecież cię nie trudzi,
I. czarem tej poezji, miłej, wierzę, uchu,

Rozrzuć po świecie moje słowa pośród ludzi
Jak z niewygaszonego pieca iskry chyże!
Przez me usta bądź ziemi, którą trzeba zbudzić,

Trąbą proroctwa, Wietrze! Zima coraz bliżej,
Dalekoż za nią Wiosna, gdy się owce strzyże?

3.William Wordsworth "Żonkile"
Sam wędrowałem, jak obłoczek
Często sam płynie przez przestworza,
Gdy nagle widok mnie zaskoczył
Złotych żonkili tłumu, morza;
Od wód jeziora aż po drzewa
Tańczyły - wiatr im w takt powiewał.

Doprawdy, był to widok miły:
Jak Drogi Mlecznej pasek biały,
Linę bez końca utworzyły
Na brzeg zatoki długą cały:
Dziesięć tysięcy w rytm miarowy
Wznosiło z wdziękiem złote głowy.

Tańczył też zastęp fal, niestety,
Nie tak wesoło, jak żonkile:
Lecz nie zmartwiło to poety,
I tak radości doznał tyle:
Nie odrywałem od nich oka;
Dziś wiem, jak cenny był to pokaz:

Bo często, leżąc w gabinecie,
Gdy melancholia przy mnie gości,
Wspominam sobie owo kwiecie,
I jest to szczęście samotności,
Wtedy, radością wypełnione,
Tańczy me serce, a z nim - one!


Post został pochwalony 1 raz
Nie 14:17, 21 Cze 2009 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
Zółty żonkil [daffodil] jest dosyc popularnym kwiatem na wyspach.
[Tak na marginesie: W Irlandii jest symbolem stowarzyszenia do walki z rakiem piersi].


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:30, 21 Cze 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Edno zżarło środu Strona Główna » Skecze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin