Forum Edno zżarło środu Strona Główna Edno zżarło środu
Monty Python, czyli spot the looney!
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Nona pytania o Sens Życia
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Edno zżarło środu Strona Główna » Śmietnik Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Nona pytania o Sens Życia
Autor Wiadomość
Non
Nudna Stara Pierdziocha Buc



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 5457
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 130 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post Nona pytania o Sens Życia
Przepraszam wszystkich, jednak bardzo ciekawi mnie co Fani Pythonów, wielce inteligentni przecież, sądzą na takie tematy. Temat celowo wrzuciłem go śmietnika, bo w innych miejscach kuł by w oczy.
Jak wszyscy wiemy sens życia to:
Bądź miły dla ludzi, nie obżeraj się, czytaj książki, chadzaj na spacery i próbuj żyć w zgodzie z ludźmi innych wyznań i narodowości.
Nie ma się co nad tym dłużej zastanawiać.
Jednak interesuje mnie wasze zdanie na różne "okołosensowożyciowe" tematy. Aby ułatwić (ewentualną) dyskusję, pytania wypunktuję i ponumeruję (jeśli ktoś chce, może te pytania rozwinąć, albo zadać/odpowiedzieć na kilka własnych).
1. Co sądzicie o Bogu? Istnieje? Prawdopodobnie nie istnieje? Czy raczej warto potraktować go jako metaforę?
2. Co sądzicie o życiu? Zostało jakoś zaplanowane? Coś nadprzyrodzonego ingeruje w życie?
3. Jakie są źródła ludzkiej moralności?

To takie leciutko-ledwoco filozoficzne pytania, ale niezmiernie interesują mnie wasze odpowiedzi. Być może narażam się na śmieszność zakładając taki wątek... Jednak, nigdy się tym nie przejmuję.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 0:11, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
Mielonka
Déja Vu



Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 7305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: skądinąd
Płeć: solniczka

Post
Niby pomyślałam że jestem zbyt zj...a żeby myśleć nad takimi rzeczami, ale z drugiej strony...

1. W osobowego Boga bardzo bardzo ciężko byłoby mi uwierzyć, to dla mnie absurdalne... Z tą metaforą to dobre. Jako metafora podoba mi się nawet panteizm.
2. Nie wiem, chyba jednak jestem zbyt zje*ana...
3. Superego...



To się popisałam Wide grin - mówiłam, że jestem zjebana


Post został pochwalony 0 razy
Pon 0:41, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
mitom
Kruk Beethovena



Dołączył: 26 Paź 2007
Posty: 5789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 116 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Za rurami z gorącą woda, trzecia łazienka w Wroclavii
Płeć: patafian

Post
NONono, takie tematy to ja lubię. Z chęcią się w punktach wypowiem.

1. Bóg? Cóż, na pewno nie ma takiego mglistego dziadka, który ludziom mówi co im wolno, a czego nie. Jednak przeświadczony jestem gdzieś tam głęboko, że coś wisi w powietrzu. Że jakaś omnipotencja istnieje - nie w sensie fizycznym, ale jest, i prędzej człowiek imploduje niż pojmie o co w tym wszystkim chodzi, więc nie ma się co w ten temat zagłębiać, chyba, że jest się filozofem, który nie ma innego wyjścia/zajęcia.
2. To jest tak: nie przypuszczam, aby ktoś nas zaprogramował etc., jesteśmy tworem w stu procentach naturalnym i samozsiebiewziętym, jednak, jak wspomniałem, wierzę że istnieje jakaś niezależna od nas [a może właśnie przeciwnie - ściśle z nami powiązana!] siła, która w jakiś sposób wpływa na nasze życie. To znaczy, mam takie poczucie, że życie czasem daje nam sygnały np. żeby czegoś nie robić, bo nie. Najlepszy dowód - zdarzające się nieraz przypadki, jak to czyjś sen czy zwykłe zaniepokojenie okazało się zapowiedzią faktycznych zdarzeń. Nie mówię że jest to siła nadprzyrodzona - po prostu wydaje mi się, że jest to jedna z tajemnic kryjących się w naszych mózgach, że w pewien niefizyczny sposób jesteśmy jakoś połączeni na tyle, by nasza wspólna przyszłość mogła być jakoś przez nas odczuwalna przed czasem. Nie wiem czy zrozumiale to napisałem.
No, można powiedzieć, że ową omnipotencją jesteśmy my sami, tylko że nie mamy o tym pojęcia i nie jesteśmy w stanie tego kontrolować. Oczywiście, najlepiej zinterpretować wspomniane przypadki odczuwania przyszłości jako swoiste wishful thinking naszego mózgu już po fakcie - jednak jeżeli faktycznie naszemu mózgowi tylko się wydaje, że jest taki zdolny, to i tak można już w sposób dość przenośny i umowny nazwać Nadprzyrodzonym fakt, że udaje mu się nas o tym przekonać. Zdolna galareta.
3. Moralność to nie moja działka. Wydaje mi się, że to po prostu, za przeproszeniem, mądrość gatunkowa. Nauczyła nas natura, że jak się będziemy nawzajem zabijać, to prędzej czy później wyginiemy. A na te proste i oczywiste prawdy składają się mniejsze, drobniejsze, takie jak to, czy to ładnie jest coś komuś ukraść, albo obmacywać nawzajem się w miejscach publicznych*. Każdy ma na te pomniejsze tematy różne opinie, podobnie jak i zwierzętom innym czasem zdarza się zrobić to, co powszechnie jest przez ich gatunek uważane za niewłaściwie. No wiecie, niby nie zjadają się nawzajem, a jednak zdarzyło się, że zjadło jedno drugie. I reszta stada zdziwiona. Tak samo z ludźmi.

Oczywiście, wiele wątków pominąłem, pewnie wiele głupot też napisałem, ale cóż, rzadko mam okazję pisać takie wywody. Więc korzystam. Sękju nie ewentualną uwagę.
* dwuznaczność zamierzona


Post został pochwalony 0 razy
Pon 1:39, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
Ja sądzę, że na trzeźwo się nie da mówić o tak poważnych tematach. Jestem świeżo po Becherovce, ale mimo to nie wypiłem jej aż tyle... napisze coś więcej jak mi amok leśny minie.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 4:46, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
Dame Elsie
Lama



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bolton
Płeć: solniczka

Post
Ja nie będe odpowiadać na wszystkie pytania kolejno. Zacznę od tego, że teoria Darwina jest bardzo logiczna: najlepiej przystosowane osobniki przekazują swoje geny dalej. Tylko że najlepiej przystosowane osobniki to niekoniecznie najinteligentniejsze (o co ostatnio spierałam się na wycieczce z pewnym facetem, który miał zdecydowanie bardziej optymistyczną wizję życia), tylko te które najlepiej funkcjonują w grupie. Grupa tworzy normy zachowania i jeśli się ich nie przestrzega zostaje się ukaranym, lub wykluczonym. Czasem oczywiście można zmienić "stado", ale często nie ma takiej możliwości, wszystko zależy od jego liczebności i wpływów. Oczywiście, ruchy religijne to kolejne grupy, które walcza między sobą i ateistami. W przeznaczenie nie wierzę, ale życie jest po części zaplanowane, w tym sensie że każdy ma pewne normy które powinien wypełnić (to zdanie jest jakieś dziwne, zwalam to na małą ilość snu)


Post został pochwalony 0 razy
Pon 7:08, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
Pan z Wąsem
Johann Gambolputty...von Hautkopf z Ulm



Dołączył: 17 Maj 2007
Posty: 515
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post
1. Istnieje.
2. Zostało zaplanowane. Czy coś nadprzyrodzonego w nie ingeruje? Oczywiście, permanentna psychomachia trwa. Happy
3. Nie wiem. To chyba dość złożone... Myślę, że w dużej części moralność jest wrodzona. Jednak kluczowy wpływ ma na nią też środowisko w jakim człowiek żyje.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 11:41, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
Non
Nudna Stara Pierdziocha Buc



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 5457
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 130 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post
Mielonka napisał:
1.[...] Z tą metaforą to dobre. Jako metafora podoba mi się nawet panteizm.

Prawda? Myślę że wielu ludzi "wierzących", tak naprawdę uznaje boga (jakiegokolwiek) z właśnie metaforę "nieokreśloności".

mitom napisał:
1. [...]Jednak przeświadczony jestem gdzieś tam głęboko, że coś wisi w powietrzu. Że jakaś omnipotencja istnieje - nie w sensie fizycznym, ale jest, i prędzej człowiek imploduje niż pojmie o co w tym wszystkim chodzi, więc nie ma się co w ten temat zagłębiać, chyba, że jest się filozofem, który nie ma innego wyjścia/zajęcia.
2. [...] jednak, jak wspomniałem, wierzę że istnieje jakaś niezależna od nas [a może właśnie przeciwnie - ściśle z nami powiązana!] siła, która w jakiś sposób wpływa na nasze życie. [...] Najlepszy dowód - zdarzające się nieraz przypadki, jak to czyjś sen czy zwykłe zaniepokojenie okazało się zapowiedzią faktycznych zdarzeń. Nie mówię że jest to siła nadprzyrodzona - po prostu wydaje mi się, że jest to jedna z tajemnic kryjących się w naszych mózgach, że w pewien niefizyczny sposób jesteśmy jakoś połączeni na tyle, by nasza wspólna przyszłość mogła być jakoś przez nas odczuwalna przed czasem. Nie wiem czy zrozumiale to napisałem.
No, można powiedzieć, że ową omnipotencją jesteśmy my sami, tylko że nie mamy o tym pojęcia i nie jesteśmy w stanie tego kontrolować. Oczywiście, najlepiej zinterpretować wspomniane przypadki odczuwania przyszłości jako swoiste wishful thinking naszego mózgu już po fakcie - jednak jeżeli faktycznie naszemu mózgowi tylko się wydaje, że jest taki zdolny, to i tak można już w sposób dość przenośny i umowny nazwać Nadprzyrodzonym fakt, że udaje mu się nas o tym przekonać. Zdolna galareta.
3. [...]Nauczyła nas natura, że jak się będziemy nawzajem zabijać, to prędzej czy później wyginiemy. A na te proste i oczywiste prawdy składają się mniejsze, drobniejsze, takie jak to, czy to ładnie jest coś komuś ukraść, albo obmacywać nawzajem się w miejscach publicznych*.

1. Muszę się nie zgodzić. Jeśli wychodzimy że osobowy bóg nie istnieje - idea tegoż boga jest wytworem ludzkiej wyobraźni, a w takiej formie może być "poznana" jak każda inna forma aktywności mózgu. (Pojawiają się hipotezy wyjaśniające to zjawisko, ja zawszę podaje przykład tego monologu Douglasa Adamsa, oczywiście nie jest on poparty faktami, lub ja ich nie znam, ale to IMHO całkiem prawdopodobne wyjaśnienie
http://www.youtube.com/watch?v=SW6khcjFYQI ).
2. To na pewno poetycki i interesujący pogląd, że istnieje "COŚ" (tu znów możemy odwołać się do "Boga" jako metafory). Mam jednak wrażenie, że związanie jest raczej z wishful thinking Wink (1). Istnieje zjawisko nazywane Efektem Horoskopowym, a jego działanie nie zamyka się tylko na horoskopach. Jeśli popatrzeć na rzeczy "nadprzyrodzone" z perspektywy wishfulthinkingowania, wiele z nich nabiera sensu. Dla przykładu, jeśli pójdziesz na maturę w czerwonych, szczęśliwych gaciach i zaliczysz, będziesz mógł (a raczej MUSIAŁ! Wink (1) ) potwierdzić ze gacie pomagają. Jeśli nie zaliczysz, zapomnisz o gaciach i powiesz że "mogłem się lepiej przygotować". Na takiej zasadzie działa wiele zjawisk, od placebo po tarota.
3. Tak, w pewnym sensie masz rację, choć ja uważam że wyglądało to nieco inaczej. Jednak ogólna zasada - tak.

Dame Elsie napisał:
Zacznę od tego, że teoria Darwina jest bardzo logiczna: najlepiej przystosowane osobniki przekazują swoje geny dalej. Tylko że najlepiej przystosowane osobniki to niekoniecznie najinteligentniejsze (o co ostatnio spierałam się na wycieczce z pewnym facetem, który miał zdecydowanie bardziej optymistyczną wizję życia), tylko te które najlepiej funkcjonują w grupie. Grupa tworzy normy zachowania i jeśli się ich nie przestrzega zostaje się ukaranym, lub wykluczonym. Czasem oczywiście można zmienić "stado", ale często nie ma takiej możliwości, wszystko zależy od jego liczebności i wpływów. Oczywiście, ruchy religijne to kolejne grupy, które walcza między sobą i ateistami. W przeznaczenie nie wierzę, ale życie jest po części zaplanowane, w tym sensie że każdy ma pewne normy które powinien wypełnić (to zdanie jest jakieś dziwne, zwalam to na małą ilość snu)

"Najlepiej przystosowane" znaczy "takie, które są zdolne wydać potomstwo". Myślę też, że nie można przekładać teorii ewolucji na konkretne, pojedyncze osobniki. Z prostej przyczyny, otóż zmiana puli genetycznej (a więc, w pewnym sensie ewolucja) zachodzi na przestrzeni wielu pokoleń. Z takiego punktu widzenia, jeden osobnik na bardzo małe znaczenie, chyba że ma jakąś przewagę nad pozostałymi. W takim przypadku, to dzięki niemu i jego potomkom, dokona się zmiana puli genetycznej (jeśli "nieinteligencja" stworzyła by jakąś przewagę, byłaby premiowana przez dobór naturalny - to raczej mało prawdopodobne, ale z hipotetycznego punktu widzenia, możliwe).
Nie wiem, czy grupa ma aż tak duży wpływ na zmianę puli genetycznej, choć zachowania społeczne na pewno mogą nieco zmienić zachowanie osobników (odwołuję się tu do teorii memów), choć nie jestem przekonany aby zmiana dokonała się na poziome genetycznym. Po pierwsze - organizm nie może zmienić swoich genów. Po drugie, jeśli zmiana zachowania jest związana z genami, musiała być spowodowana spontaniczną mutacją genu i utrwalona przez dobór naturalny ( grupa mogła mieć wpływ na UTRWALENIE zachowań, jednak niekoniecznie WŁASNA grupa, prosty przykład - drapieżniki coraz lepiej się się skradają, ponieważ ich zdobycz coraz lepiej ucieka/ma coraz lepszy wzrok). Choć, jak mi się zdaje, to był żart z Twojej strony, nie pasował on do mojego rozumowania i chciałem to wyjaśnić Wink (1).

EDIT dla tego Pana z Wąsem
Przepraszam na dubla.
Pan z Wąsem napisał:
1. Istnieje.
2. Zostało zaplanowane. Czy coś nadprzyrodzonego w nie ingeruje? Oczywiście, permanentna psychomachia trwa. Happy

1. Dlaczego? Popierasz to osobistymi doświadczeniami, czy może po porostu Wierzysz*? To jest osobowy Bóg, czy masz na myśli boga jako metaforę nieokreślonego? (Swoją drogą, "metafora nieokreślonego" to chyba jakaś wewnętrzna sprzeczność, gdyż "metafora" jako taka, jest całkiem precyzyjnie "określona". Ale... Trudno, podoba mi się ten zwrot i będę go używał, bo tak!)
2. Jak rozumiesz "zaplanowane"? Czy sądzisz, że taki plan ma formę dokładnego zapisu i "róbta co chceta" nie można go zmienić, choćby nie wiem co?

* Zapis z dużej litery celowy, mam na myśli coś w stylu "Łaski Wiary", czyli wiary, która została niejako "Podarowana" przez boga. Mówiąc mniej dziwacznie - "Wierzę ponieważ wierzę, dlatego że wierzę".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Non dnia Pon 16:27, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Pon 11:54, 30 Sie 2010 Zobacz profil autora
mitom
Kruk Beethovena



Dołączył: 26 Paź 2007
Posty: 5789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 116 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Za rurami z gorącą woda, trzecia łazienka w Wroclavii
Płeć: patafian

Post
Nie mogłem zasnąć i postanowiłem napisać, co chciałem.

Otóż Nonu, pragnę zaznaczyć, iż nigdzie nie napisałem, że wierzę w istnienie boga jako osoby. Daleki jestem od takiego upraszczania. Nie wierzę też w żadne inteligentne projekty czy stworzenie świata przez ingerencję z zewnątrz [no chyba że na zamówienie myszy...]. Wierzę jednak w COŚ, czego poznac nie umiemy. Dlaczego w to wierzę? Każdy ateista powie: bo chcesz w to wierzyć, bo tak ci wygodniej, a ja jestem fajny, bo wiem dlaczego ty wierzysz, a sam nie wierzę w te bzdety, nie ma tak dobrze jak byś chciał. I w tym właśnie rzecz: nie mam ochoty i nie zamierzam widzieć świata jako suchego odwzorowania wszystkich nauk przyrodniczych. W moim własnym, osobistym odczuciu, to włąśnie jest po prostu płytkie. Banalne. Najprościej powiedzieć, że wszystko składa się z biologii, fizyki, chemii, matematyki, tylko że my to jeszcze sobie ponazywaliśmy i rozpisaliśmy. Nie, to nie jest takie proste. Zawsze gówno wiedzieliśmy, gówno wiemy, i gówno wiedzieć będziemy [trzy gówna w jednym zdaniu, łaaał].
Pamiętam, jak w drugiej gimnazjum przerabialiśmy Białoszewskiego. Wszyscy czuli się szczerze zażenowani wierszem o łyżce durszlakowej. Bo co w tym takiego ciekawego? Słuchając ich wypowiedzi tak się nabuzowałem, że postanowiłem zabrać głos i wygłosiłem długą prelekcję nt. ludzkiej arogancji, która prowadzi do takich właśnie poglądów jak ichnie. Bo wydaje nam się, że łyżka taka stworzona jest przez człowieka, z surowca. Ma dziury, błyszczy się, jest wygięta. I koniec. Zupełnie nie przypomina budową ni składem chemicznym nieczego żywego, myślącego. Ale ja dodam: NAM nie przypomina. Może to my jesteśmy tak tępi i nieświadomi, że nie dostrzegamy, iż łyżka durszlakowa jest w istocie wyżej rozwiniętą istotą od człowieka? Może jest od nas mądrzejsza, i drwi sobie teraz z nas, leżąc w szufladzie kuchennej, bo jest ponad to, tak naprawdę nie jest w żadnej kuchennej szufladzie, bo świat nie jest tym, czym wydaje się być nam? Sądzimy że jesteśmy panami świata, a może ktoś jednak chce byśmy tak sądzili? Tak jak my chcemy, by zwierzęta w zoo sądziły, że żyją w warunkach dla siebie naturalnych?

Hm, niektóre zdanie powyżej naprawdę wyglądają jak wyjęte z literatury Adamsa. Sąry za to, ale tak wygląda moje spojrzenie. Uważam, że człowiek nic nie wie, dlatego nie może narzucić nikomu swoich poglądów np. na wiarę czy rolę wszechświata, bo i tak może się mylić, tylko nie jest tego świadom.

A odnośnie wishfulthinkowania, to jest właśnie to: przyjmuję sobie pogląd na coś, choć dobrze wiem, że nie jest on specjalnie zgodny z moim pojęciem o rzeczywistości. Dlaczego więc go przyjmuję? Bo lubię. Bo przyjemnie mi myśleć np. o Przyborze, iż był on, jak powiedziała Pani Wasowska, "poetą przeczuć".
Ten jeden bowiem poeta w "Kabarecie Starszych Panów" w 1962 roku wprowadził postać niejakiego Kaczyńskiego, który rzecze: "ja może nie mam ku temu fizycznie warunków, ale mój brat nie cofnie się przed niczym". Później pojawia się gość wykrzykujący od progu obelgi wobec zupełnie obcych mu Starszych Panów, aż w pewnym momencie musi posiłkować się kartką. Gdy wychodzi bez słowa, Starsi Panowie stwierdzają, że to chyba "brat pana Kaczyńskiego".
Ten sam Przybora w 1981 roku napisał do muzyki Wasowskiego piosenkę "Pejzaż bez ciebie". Mowa w niej była o pejzażu wrześniowym. Trzy lata później, we wrześniu 1984 zmarł właśnie Wasowski, Przybory najbliższy, wieloletni przyjaciel.
Oczywiście, że to wszystko zbiegi okoliczności. Ja jednak jestem przeświadczony, że i zbiegi okoliczności skądś się biorą. Z nas. Jest jakiś łącznik. Połączenie tej waszej biologii, fizyki i chemii, które daje coś, co w głowach się naukowcom nie mieści.
Coś ponad to.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 4:03, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
Ja też jakoś spać nie mogę- to odpiszę na pytanie nr 1:
Istnieje! A skąd wiem? W Biblii jest napisane że Jezus się do niego modlił- a modlitwa to rozmowa z Bogiem. Więc z kim by rozmawiał, gdyby nie istniał?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janoszdobrosz dnia Sob 4:52, 04 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Sob 4:51, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Non
Nudna Stara Pierdziocha Buc



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 5457
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 130 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post
mitom napisał:
[1]Każdy ateista powie: bo chcesz w to wierzyć, bo tak ci wygodniej, a ja jestem fajny, bo wiem dlaczego ty wierzysz, a sam nie wierzę w te bzdety, nie ma tak dobrze jak byś chciał. I w tym właśnie rzecz: nie mam ochoty i nie zamierzam widzieć świata jako suchego odwzorowania wszystkich nauk przyrodniczych. W moim własnym, osobistym odczuciu, to włąśnie jest po prostu płytkie. Banalne.
[2]Najprościej powiedzieć, że wszystko składa się z biologii, fizyki, chemii, matematyki, tylko że my to jeszcze sobie ponazywaliśmy i rozpisaliśmy. Nie, to nie jest takie proste. Zawsze gówno wiedzieliśmy, gówno wiemy, i gówno wiedzieć będziemy [trzy gówna w jednym zdaniu, łaaał].
[3]Pamiętam, jak w drugiej gimnazjum przerabialiśmy Białoszewskiego. Wszyscy czuli się szczerze zażenowani wierszem o łyżce durszlakowej. Bo co w tym takiego ciekawego? Słuchając ich wypowiedzi tak się nabuzowałem, że postanowiłem zabrać głos i wygłosiłem długą prelekcję nt. ludzkiej arogancji, która prowadzi do takich właśnie poglądów jak ichnie. Bo wydaje nam się, że łyżka taka stworzona jest przez człowieka, z surowca. Ma dziury, błyszczy się, jest wygięta. I koniec. Zupełnie nie przypomina budową ni składem chemicznym nieczego żywego, myślącego. Ale ja dodam: NAM nie przypomina. Może to my jesteśmy tak tępi i nieświadomi, że nie dostrzegamy, iż łyżka durszlakowa jest w istocie wyżej rozwiniętą istotą od człowieka? Może jest od nas mądrzejsza, i drwi sobie teraz z nas, leżąc w szufladzie kuchennej, bo jest ponad to, tak naprawdę nie jest w żadnej kuchennej szufladzie, bo świat nie jest tym, czym wydaje się być nam?
[4]Sądzimy że jesteśmy panami świata, a może ktoś jednak chce byśmy tak sądzili? Tak jak my chcemy, by zwierzęta w zoo sądziły, że żyją w warunkach dla siebie naturalnych?
[5]Oczywiście, że to wszystko zbiegi okoliczności. Ja jednak jestem przeświadczony, że i zbiegi okoliczności skądś się biorą. Z nas. Jest jakiś łącznik. Połączenie tej waszej biologii, fizyki i chemii, które daje coś, co w głowach się naukowcom nie mieści.
Coś ponad to.

1. Być może tu się różnimy, bo moim zdaniem, świat który działa na zasadach fizyki i chemii, a który działa tak dobrze i elegancko że aż chciało by się powiedzieć "Musi istnieć coś jeszcze!" jest bardzo intrygujący (a już na pewno nie płytki Wink (1) ). Taki świat, jest jak magik (prestidigitator?), który na scenie przepoławia kobietę zamkniętą w skrzyni. Niektórzy widzowie myślą, że naprawdę ją przeciął i skleił. Są też tacy, który wiedzą, że to tylko sztuczka, choć także są równie oczarowani zręcznością tego magika.
2. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem - czy sugerujesz, że to co znamy pod nazwą "fizyka" tak naprawdę fizyką nie jest? Jeśli tak, to w zasadzie nazewnictwo nie ma znaczenia - "Czym jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało." Wink (1).
3. W tym miejscu, zapuszczamy się w niebezpieczne rejony. W rejony "Poetyckości Nauki" czy "Naukowości Poezji", a sam przyznasz, że takie określenia brzmią głupio. Jeśli komuś by się nudziło, pewnie mógłby napisać "Odę do Hadronów", ale po co? Chyba tylko dla jaj Wink (1).
Tak więc, jeśli mówimy o powstaniu świata, jego prawach, IMHO na poetykę nie ma tu miejsca. Jeśli jednak, przeczytamy grecki mit o powstaniu świata - bardzo chętnie "popłynę" razem z tobą. Trzeba sobie zdać sprawę, z istnienia granicy, między np. fizyką i poezją ( Poetyckość Teorii Kwantowej? Nie raczej tak to nie zadziała. ). Działa to też w drugą stronę, wystarczy przypomnieć sobie, jak kościół strasznie nie mógł pojąć, że "Kod Leonarda da Vinci" to fikcja literacka.
IMHO nie istnieją "Wspólne obszary", nauka i sztuka są oddzielone grubaśną granicą. Jeśli jesteś po jednej stronie tej granicy, nie powinieneś wypowiadać się o drugiej stronie. Oczywiście, miejsce swojego pobytu możesz zmieniać, ale nigdy nie mieszać.
4. Myślę, że jesteś nieco niesprawiedliwy. Biolog mówiąc "pochodzimy od małpy" (swoją drogą, jest to strasznie uproszczenie, w dodatku nieco mylące, ale nie chce mi się rozpisywać, jestem pewien że wiesz "o co biega"), w żaden sposób nie wywyższa się nad inne istoty. Za to przykładowy katolik twierdząc, że bóg ofiarował ludziom władzę nad wszelkim stworzeniem - tak. Więc, kto sądzi że jest Panem Świata?
5. Możesz mówić tak o dwóch kwestiach, a ja nie wiem o której, więc:
- Czy istnieją prawa naukowe, których człowiek nie jest w stanie zrozumieć? Prawdopodobnie - tak.
- Czy istnieje coś, czego nie da się opisać prawami naukowymi? Zakładając, że istnieją prawa, zjawiska, ponad rozum człowieka - tak, jednak prawdopodobnie nie mają nic wspólnego z nadprzyrodzonym.

janoszdobrosz napisał:
Ja też jakoś spać nie mogę- to odpiszę na pytanie nr 1:
Istnieje! A skąd wiem? W Biblii jest napisane że Jezus się do niego modlił- a modlitwa to rozmowa z Bogiem. Więc z kim by rozmawiał, gdyby nie istniał?

Nie da się ukryć Wink (1). Hogwart też istnieje, przecież Harry gdzieś musiał nauczyć się magi Wink (1).


Post został pochwalony 0 razy
Sob 12:43, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
A zamiana wody w wino, albo chodzenie po wodzie? Nie cud?


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:43, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Non
Nudna Stara Pierdziocha Buc



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 5457
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 130 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post
janoszdobrosz napisał:
A zamiana wody w wino, albo chodzenie po wodzie? Nie cud?

http://www.youtube.com/watch?v=hqdmlgrJPGM

Cud cudowny, sam bym tak chciał. Szkoda że człowiek stworzony na podobieństwo boga jest, ale co fajniejsze umiejętności wycięte... ;D


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:49, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
A płonący krzak?


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:07, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Non
Nudna Stara Pierdziocha Buc



Dołączył: 05 Lut 2010
Posty: 5457
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 130 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: patafian

Post
janoszdobrosz napisał:
A płonący krzak?

Widziałem kiedyś płonący krzak, jednak nie był tak fajny jak w biblijnej opowieści (szybko się spalił).


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:10, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
janoszdobrosz
Pokręcony Ziutek



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 18412
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 123 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wyspy

Post
A tablice wykute w kamieniu? To skąd się wzięły- piorun kulisty je wykuł?


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:25, 04 Wrz 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Edno zżarło środu Strona Główna » Śmietnik Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin